Obowiązujące przepisy nakładają na każdą firmę obowiązek chronienia zdrowia i życia pracowników, choćby poprzez zapewnienie im bezpiecznych i higienicznych warunków pracy. Jednocześnie Kodeks pracy nie reguluje specyficznych sytuacji, jaką z pewnością jest obecny w niemal wszystkich zakątkach świata wirus SARS-CoV-2. Dla pracodawców problematyczna pozostaje organizacja sposobu świadczenia pracy, zarządzanie wyjazdami służbowymi pracowników, zbieranie informacji o miejscach w których odpoczywają, ale też niepewność czy wręcz panika, w jaką wpada coraz więcej zatrudnionych.
PRZEPISY, WYJAZDY I DELEGACJE
Zdrowy rozsądek nakazuje nie delegować pracowników do miejsc, gdzie występuje zwiększone ryzyko zakażenia jakąkolwiek chorobą, zwłaszcza noszącą znamiona epidemii. Również pracownik delegowany w takie rejony, może odmówić ze względu na bezpośrednie zagrożenie dla jego zdrowia oraz ryzyko narażenia na niebezpieczeństwo kolejnych osób. W wielu firmach podróże służbowe wpisane są jednak w codzienność, co oznacza konieczność szybkiego znalezienia nowych rozwiązań – np. przeniesienie osobistych kontaktów z klientami, współpracownikami czy podwykonawcami do świata online – zabezpieczając przy tym ciągłość biznesu, ale również jakości obsługi i świadczonych usług. Rozwiązania te towarzyszą wstrzymanemu w wielu firmach ruchowi pracowników. Zatrudnieni nie wyjeżdżają do innych krajów czy regionów w celach służbowych, a kiedy to tylko możliwe – pracują zdalnie z domu.
Jednak jak podkreśla Agnieszka Kolenda, dyrektor w Hays Poland, delegacje to nie jedyny powód, dla których pracownicy udają się w różne miejsca świata. – W obliczu aktualnej sytuacji, problematyczne stają się powroty z urlopów i prywatnych wyjazdów oraz związany z tym brak obowiązku informowania pracodawcy o miejscu wypoczynku. Każda osoba ma prawo do swobodnego podróżowania, a pracodawca nie ma możliwości tego prawa ograniczać – nawet jeśli takie obostrzenia byłyby wprowadzane z myślą o dobrostanie ogółu. W związku z ochroną prywatności zatrudnionych pytanie dotyczące miejsca odbycia urlopu również nie jest standardem. Jednak z uwagi na obecną sytuację, pracodawcy coraz mniej wahają się je zadawać, zbierać informacje i realizować dzięki nim obowiązek ochrony zdrowia zatrudnionych – wyjaśnia Agnieszka Kolenda.
KONSEKWENCJE DLA RYNKU PRACY
Część pracodawców w Polsce obawia się skutków koronawirusa. Najwięcej obaw pochodzi z branży przemysłowej, produkcyjnej, odzieżowej, turystycznej i budowlanej oraz regionów, gdzie sektory te są najsilniej reprezentowane. Powody do niepokoju mają też firmy, które swój biznes opierają na towarach importowanych z Chin, Niemiec czy Włoch. Producenci i dystrybutorzy z tych krajów informują o grupowych urlopach, a niektórzy decydują się na całkowite wstrzymanie produkcji. Tymczasem w polskiej gospodarce brak sprowadzanych komponentów hamuje prace wielu przedsiębiorstw.
Pracodawcy zauważają m.in., że wirus może doprowadzić do zamykania granic państw, a to przełoży się na zmniejszony ruch przybywających do Polski migrantów, wciąż potrzebnych w wielu sektorach naszej gospodarki. Konsekwencje mogą oznaczać też znaczną, nagłą redukcję zatrudnienia, m.in. tymczasowego. Dla firm stresujące jest dodatkowo to, że ich kondycja i tak narażona była w ostatnim czasie na próbę – musiały zmierzyć się m.in. ze wzrostem płacy minimalnej, rosnącymi kosztami utrzymania pracownika, prognozami nadchodzącego spowolnienia. W takich warunkach ogromnym wyzwaniem jest zachowanie działania procesów, ale też płynności finansowej.
Dla firm realnym zagrożeniem staje się również panika pracowników. Podejrzenia o zakażenie wirusem pojawiają się u zatrudnionych, a wraz z nimi – nawet odmowy przyjścia do pracy w obawie o swoje zdrowie. Mimo że pracownik nie może samodzielnie podjąć decyzji o zaprzestaniu pracy z uwagi na obawy o swoje zdrowie, to pracodawcy bywają bezradni – nie mogą zmusić pracowników do stawienia się w miejscu zatrudnienia. Warto jednak nadmienić, że w przypadku, gdy niemożliwym jest udzielenie pracownikowi urlopu lub zgody na pracę zdalną, to niepodjęcie pracy w obawie przed zakażeniem stanowi podstawę do zwolnienia.
WYŻSZE STANDARDY I SZYBKIE ROZWIĄZANIA
Pracodawcy mają świadomość zagrożenia i we własnym zakresie wprowadzają wyższe standardy ochrony. Nawet nie czekając na decyzje władz i oficjalne komunikaty, ograniczają pracę w określonych miejscach, wprowadzają zasady regulujące pracę osób wracających z zagrożonych państw i regionów, a także nowe procedury na wypadek zachorowań zatrudnionych. Jako przykład może posłużyć zlecenie pracownikom wracającym z krajów, w których zanotowano wiele przypadków koronawirusa, obserwację swojego stanu zdrowia i korzystanie przynajmniej przez 2 tygodnie z pracy zdalnej. Pracodawcy inwestują w dodatkowy serwis porządkowy i dezynfekcyjny, dbają o dostępność mydła antybakteryjnego, przypominają o zasadach higieny. Rezygnują też z osobistych spotkań, ułatwiają pracę elastyczną, tele- oraz wideokonferencje. Zachowują przy tym czujność i monitorują samopoczucie pracowników.
– Choć obowiązujące przepisy nie dostarczają jednoznacznych odpowiedzi na sposób działania w tak specyficznej sytuacji jak ta, z którą borykamy się obecnie, to kultura organizacyjna firm, respektowanie potrzeb i obaw oraz wzajemny szacunek pozwalają na wypracowanie adekwatnych rozwiązań. Coraz więcej firm zwiększa również nakłady na profilaktykę innych chorób zakaźnych. W ramach pakietów prywatnej opieki medycznej pojawiają się m.in. sfinansowane przez firmy szczepienia przeciw grypie – zauważa Agnieszka Kolenda z Hays Poland.
Z drugiej strony ta specyficzna sytuacja pozwala firmom sprawdzić, jaki wymiar pracy zdalnej sprawdza się w organizacji bez szkody dla biznesu oraz na ile organizacja jest na taką formę gotowa. Koronawirus stał się też przedmiotem obrad parlamentarzystów. W już obowiązującej ustawie znalazły się zapisy, które mają przeciwdziałać rozprzestrzenianiu się choroby w miejscach pracy. Przepisy regulują kwestie pracy zdalnej, dzięki czemu pracodawca może skierować pracownika na obowiązkową pracę zdalną w ramach działań prewencyjnych. Nowe przepisy mają również odpowiedzieć na potrzeby pracujących rodziców, którzy w zawiązku z zamkniętymi szkołami i przedszkolami, nie mogą realizować swoich zawodowych zobowiązań w pełnym wymiarze.