Polska jeszcze nie wdrożyła dyrektyw odpadowych wprowadzających gospodarkę obiegu zamkniętego (GOZ) i tzw. dyrektywy plastikowej, a Komisja Europejska już zaczyna kolejne konsultacje. Tym razem zbiera opinie o tym, jak poprawić projektowanie opakowań, by ułatwić ich recykling. Cy to oznacza, że branże czekają kolejne zmiany.
Konrad Nowakowski: Wszystko wskazuje, że Komisja Europejska przymierza się do wprowadzenia ograniczeń, a nawet zakazu, we wprowadzaniu na rynek opakowań nieprzydatnych do recyklingu. W informacji na temat konsultacji KE zwraca uwagę, że pomimo podjętych dotychczas działań, następuje wzrost wytwarzanych opakowań, które nie uwzględniają kosztów recyklingu, są za drogie, by ponownie je wykorzystać. W efekcie trafiają na składowiska i do spalarni, co ma negatywne skutki dla środowiska. Stąd zdaniem KE nadszedł czas na przegląd przepisów.
Jaka ilość tworzyw sztucznych poddawana jest teraz w Polsce recyklingowi?
Możemy sięgnąć do różnych statystyk. Szacujemy, że liczby podawane przez Ministerstwo Środowiska i GUS nie są do końca precyzyjne. Mniej więcej, jeżeli o tworzywach sztucznych mówimy, to jest to 25 proc. w skali globalnej. Jeśli przyjrzymy się poszczególnym strumieniom odpadów z tworzyw sztucznych, to te wyniki będą inne. Na przykład, folie giętkie recyklingowane są w ilościach bliskich zeru, a butelki PET nawet do 50 proc.
Z czego wynikają tak wielkie różnice?
Z jednorodności materiału i łatwości segregowania. Przykładowa butelka PET jest prosta w segregacji. Znamy jej skład, jest dość dużym opakowaniem i jednorodnym dla niemal wszystkich butelek. Natomiast folie giętkie mogą być wykonane z różnych polimerów i mają rozmaite dodatki uszlachetniające, takie jak poliamidy. To sprawia, że trudno je oznaczyć i poddać odpowiedniej segregacji .
W jakim kierunku powinna podążać branża? W stronę kompozytowych tworzyw, praktycznych z punktu widzenia produkcji i przechowywania, czy w kierunku jednorodnych materiałów - łatwych w segregacji, co może wymusić Unia?
Wyobraźmy sobie, że jedziemy pociągiem. Tym pociągiem jedziemy bardzo długo i robimy coraz lepsze opakowania w zakresie ich funkcjonalności. Więc produkowaliśmy mnóstwo kompozytowych opakowań. Nie zajmowaliśmy się recyklingiem tych opakowań. Teraz jesteśmy w takim miejscu, w którym maszynista już wie, że musi zmienić tor jazdy. Pasażerowie, konsumenci i producenci, też czasem są świadomi, ale nie wszyscy. Niestety mamy coś takiego jak bezwładność, a nasza lokomotywa ma tę bezwładność bardzo wysoką. Więc, nawet jeśli pojawiają się wątki ekoprojektowania, recyklingu, biodegradacji, to dalej produkujemy opakowania złożone i nierecyklingowalne. Co wiąże się z tym, że część opakowań przydatnych do recyklingu jest grubsza, droższa i mniej kolorowa. Trudno jednym przełożeniem zwrotnicy zmienić nawyki konsumentów i producentów.
Z jednej strony mamy maszynistę, którym jest tak naprawdę Unią Europejską i rządy wymagające pewnych zmian w branży opakowań. Drugą rzeczą jest ta bezwładność, czyli preferencje konsumenckie, które powoli się zmieniają. Trzecią poruszoną kwestią są ekoopakowania – bo również nie jest to oczywista kwestia. Zacznijmy może od tego, co tu i teraz. Czy Polska jest w stanie wdrożyć już przyjęte dyrektywy?
Jeżeli chodzi o maszynistę, to sprawa jest najbardziej oczywista. Najprościej jest coś zakazać i powiedzieć, że świat od jutra będzie funkcjonował inaczej. Przepisy łatwo się pisze i zdecydowanie trudniej się wdraża. Mamy więc już szereg dyrektyw, które na pewno będziemy wdrażać, jednak w każdym kraju zastanawiamy się, jak to zrobić w sposób najbardziej racjonalny. Jak Pani wspomniała w pierwszym pytaniu w Polsce na tym etapie właśnie jesteśmy. Mamy dyrektywę SUP, potocznie nazywaną plastikową, dyrektywę Gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ) oraz wytyczne dotyczące tworzyw sztucznych. One pokazują, co powinniśmy osiągnąć na końcu, jaki resultat. Problem stanowi jednak to, jak powinniśmy do tego dążyć - biorąc pod uwagę polskie zasoby, mentalność i punkt wyjściowy. Czyli uwarunkowania społeczne, geograficzne i ekonomiczne. Wiemy, że jesteśmy narodem ceniącym sobie wartość pieniądza. Nie jesteśmy najbiedniejszym państwem, ale ciągle gonimy zachód, więc wolimy, żeby nasz system nie był najdroższy i wzorowy, a taki, który da nam pracę na zasadach rynkowych, żebyśmy w efekcie nie stracili konkurencyjności.
Pojawiają się pomysły wprowadzenia systemu kaucyjnego, ale przeciwnicy mówią, że jest drogi. Być może jednak patrząc na kolejne działania KE nie ma innego wyjścia.
Jednym z pomysłów jest rzeczywiście system kaucyjny na opakowania. Co ciekawe, mamy ogólną zgodę, żeby go wdrożyć w podobnym systemie, jaki działa przy butelkach szklanych. Pojawiają się jednak wątpliwości. Jakie opakowania? Czy tylko butelki PET, czy także HDP? O jakiej pojemności mają być te butelki? Skoro mamy butelki z tworzyw sztucznych, to może zawrzeć w tym systemie puszki aluminiowe i stalowe? Wreszcie pytanie - jak liczyć kaucję, od pojemności, masy czy innych czynników? Zanim wdrożymy nowy system musimy udzielić odpowiedzi na szereg ważnych pytań . To jest kluczowe w kwestii ogólnego odzysku tworzywa z rynku, bo strumień odpadów z butelek jest najprostszy do odzyskania i najłatwiej taki system wprowadzić. A więc, stosunkowo niewielka inwestycja w skali kraju może dać wysokie współczynniki i dobre wyniki. W perspektywie polskich uwarunkowań wydaje się to być dobrą drogą. Zwróćmy uwagę na inne opakowania, na przykład te wspominane wcześniej, z folii giętkich, wielowarstwowych polimerów pokryte metalizą i farbami. Jeżeli wyłożymy odpowiednio duże środki na system kaucyjny dla tych opakowań, to okaże się, że kolejną ogromną pulę funduszy musimy przekazać na zdecydowanie bardziej złożony system recyklingu tych opakowań. Problem w tym, że na dziś branża nie wie gdzie będą poczynione inwestycje i przez to sama nie wie, na jakie surowce będzie popyt. Branża patrzy, analizuje i czeka. Inwestycje rozpoczną się w momencie, gdy ustawodawca odpowie na większość z pytań, które podałem. Potem trzeba jeszcze przekonać konsumentów, żeby korzystali z produktów z surowców wtórnych.
Dla konsumentów zmienić może się nie tylko wygląd opakowań, ale i ceny produktów, które mogą wzrosnąć.
Cóż, to co już dało się produkować tanio i efektywnie, już w zasadzie takie jest. Wiele zależy od tego, jak będziemy segregować odpady. Jeżeli nawyki konsumentów zmuszą branżę do doczyszczania odpadów i dodatkowego sortowania, będziemy sami sobie generować większe koszty surowca z recyklingu. Niestety, nasza selektywna zbiórka jest daleka od ideału. Na dziś nawet RPET czyli polimer z recyklingu butelek jest droższy niż surowiec pozyskiwany konwencjonalnymi metodami. Taka tendencja się utrzyma i będzie normą. Teraz pytanie, co pasażerowie naszego pociągu na to powiedzą? Czy ja jako konsument, czy właściciel marki produkującej opakowania będą chcieć taki recyklat w swoim produkcie? Musimy pamiętać, że recykling musi się zakończyć sprzedażą. Jeśli nie będzie popytu na recyklaty, to nikt ich nie będzie chciał przetwarzać. Więc bez woli pasażerów, co do zmiany kierunku jazdy żaden maszynista na siłę tego nie zmieni. Jednak zawsze pozostaje wyjście awaryjne. Bo zawsze możemy dostać dotację na korzystanie z recyklatu, albo w drugą stronę, można obłożyć zwykły PET podatkiem. Wtedy wola pasażerów może być stymulowana zewnętrznie. Takie rozwiązanie jest stosowane we Włoszech, gdzie nałożono na polimery Plastics TAX.
Wracając do ekoporojektowania. Czy opakowania eko mogą się przyczynić do zwiększenia opłacalności recyklingu?
Powiedzmy sobie jasno, nie ma jednoznacznej definicji, czym jest opakowanie ekologiczne. W moim przekonaniu takie opakowanie powinno być przydatne do recyklingu - czy to biologicznego czy technicznego. Natomiast same ekoprojektowanie rozszerza funkcjonalność opakowania na czas po zużyciu produktu. Generalnie w tym nurcie chodzi o to, żeby zachować pierwotną funkcjonalność na podobnym poziomie, co dotychczas, a ponadto dodać do tego opakowania cechy, które umożliwią jego recykling. Czyli jeśli ja wprowadzę, jako producent, szampon w butelce HDPE, dość łatwej do recyklingu, to powinienem zadbać, żeby taka butelka nie była barwiona na czarno. Taki barwiony polimer może być wykorzystany do bardzo ciemnych produktów, więc zawężamy jego zastosowanie. Czyli chodzi o to, żeby zmienić sposób myślenia konsumenta, który dotychczas wybierał produkt przez wizualną stronę opakowania i postępowanie producentów, którzy to wspólnie powinni zrezygnować z dodatkowych uszlachetnień.
My jako konsumenci mamy więc zmienić nasze przyzwyczajenia, i nie wybierać szamponu, bo ma fajne opakowanie. Na co mają zwrócić uwagę producenci, których zmiany nie ominą.
Zdecydowanie tak. Jeśli chcemy mieć czarne opakowanie, to możemy je uzyskać poprzez zabarwienie na czarno samego szamponu do włosów. Producenci powinny zaś spojrzeć na swoje produkty zdecydowanie bardziej krytycznie. Nie możemy też szukać dróg na skróty, takich jak zastępowanie opakowań polimerowych opakowaniami z papieru. Bo zarówno jedno jak i drugie opakowanie ma swoje koszty środowiskowe. Papier też nie zawsze w całości jest przydatny do recyklingu, zwłaszcza ten uszlachetniony różnymi dodatkami. Firmy analizują nowy trend, czyli wielokrotność użycia opakowania. Może się okazać, że niszowe teraz, ponowne wykorzystywanie butelek po piwie, stanie się normą i nie będziemy używać opakowań jednorazowych. Możliwości jest bardzo wiele. Swój czas mają opakowania kompostowalne, jednak i one mają koszty środowiskowe, które są ponoszone podczas ich produkcji. Trzeba jasno powiedzieć, że nie ma prostych i idealnych rozwiązań, a jedynym w pełni ekologicznym opakowaniem zawsze będzie to, którego nigdy się nie wprowadzi na rynek, bo tylko ono nie ma żadnego śladu środowiskowego. Każde inne opakowanie ma swoje wady i zalety.
Jednym słowem obecnie nie ma prostej recepty na zwiększenie poziomu recyklingu, co wymusza na nas Unia?
My jako branża opakowań stoimy przed wieloma znakami zapytania. Dopóki maszynista, a zatem Unia, ale także polski ustawodawca, nie wskaże jasno, jakie działania zostaną podjęte, to nikt w ciemno nie zainwestuje nigdzie dużych pieniędzy. Tutaj wyjściem na przód może być jedynie projektowanie pod kątem recyklingu i posiadanie takich wyrobów w swoim portfolio, nawet jeśli teraz ich nie sprzedamy. Na pewno bowiem za sprawą Unii opakowania będą musiały być zdatne do recyklingu biologicznego i materiałowego.
Mówi się jeszcze o z recyklingu chemicznym, czyli metodzie, która pozwala przetwarzać i wykorzystywać zmieszane odpady z tworzyw sztucznych, których do tej pory nie można było poddać obróbce. Może zanim Unia bardziej zaostrzy przepisy, okaże się, że umiemy przetwarzać te nieekologiczne opakowania.
To bardzo drogi proces. Stać na niego będzie tylko najbogatsze firmy. Dedykowany jest dla tworzyw sztucznych i pozwala pozyskać z odpadu surowce wykorzystywane do produkcji polimerów. Dzięki temu nie ma potrzeby dodawania do recyklatu świeżych polimerów. Jest to na pewno wielkie przedsięwzięcie. Tutaj borykamy się z energochłonnością procesu. Przejście ze skali laboratoryjnej na skalę półprzemysłową do momentu, w którym będziemy mówić, że w każdym kraju będzie kilka takich przedsiębiorstw, to bardzo długa droga, na kilkanaście lat pracy. Do tego dochodzi problem wielkich przedsiębiorstw, które mogą nie udostępniać takiej technologii powszechnie i czy wtedy przez to małe i średnie przedsiębiorstwa staną się niekonkurencyjne. Recykling chemiczny to stosunkowo nowa metoda i wiąże się z nią jeszcze wiele znaków zapytania.
Z tego, co Pan nakreślił, wyłania się dość spore niebezpieczeństwo. Bo z jednej strony mamy rozwijający się rynek opakowań, a z drugiej szereg prawnych ograniczeń, które są na niego narzucane lub będą. Więc jeśli będziemy się trzymać tego porównania do pociągu to wydaje się, że pociąg jedzie coraz szybciej,i niektórzy mogą z niego wypaść.
Ja także widzę ryzyko. Dzieliłem się moimi obawami z przedsiębiorcami. Do tej pory było tak, że jeśli coś produkowaliśmy i ta produkcja była rentowna, to dokupowaliśmy kolejną maszynę, linię czy halę, tak żeby zwiększyć podaż. Do tej pory rynek był bardzo przewidywalny. Dziś, niestety, jest inaczej. Dziś w każdej chwili od naszego klienta możemy usłyszeć, że on nie chce od nas butelek PET, tylko opakowania szklane. W takim układzie ucieszy się huta, ale tylko przez chwilę, bo producent chce opakowania szklane wielorazowe. Więc po skoku produkcyjnym uzupełniamy wolumen o 5 proc. Nagle się okazuje, że statystyki opakowań i trendy stoją pod znakiem zapytania. Na pewno w ostatnim roku widzimy pewną zmianę. Jeżeli branża opakowaniowa rosła o 7-8 proc., to najszybciej z tego rosły tworzywa sztuczne - w granicach 10 proc., na dole tego przyrostu były opakowania szklane, w okolicy 2 proc. Cała reszta była gdzieś blisko średniej. Teraz tworzywa sztuczne zahamowały, a szkło łapie drugi oddech. To wszystko przez niektóre duże brandy, które odświeżają swoje stare linie produkcyjne i niewielkim nakładem finansowym są w stanie przenieść część produkcji na opakowania szklane. Faktycznie, niektóre wagoniki grożą wykolejeniem. Tu wracamy do stabilności rynku, który przechodzi transformację. Jeżeli wiadomo by było, że papierowe jednorazowe torby utrzymają się na dłużej w trendach, to można by w nie zainwestować. Jednak teraz nikt nie zagwarantuje nam tego, że odsuniemy się od wszelkich jednorazowych toreb w stronę toreb wielokrotnego użytku. Dla tworzyw sztucznych może być ratunkiem recykling i instalacje do recyklingu, ale tu pojawia się pytanie, czy na pewno będzie popyt na granulat PET pochodzący z recyklingu. Tutaj ponownie wracamy do tego, o czym rozmawialiśmy wcześniej - świadomości konsumentów i producentów, stymulowania rynku przez państwo i tak dalej. Podkreślę, najpierw musimy wiedzieć, co chce zrobić maszynista.
Czy w takim razie jest szansa, żeby połączyć nurt ekologiczny z ekonomiczno-praktycznym?
Jak w małżeństwie - musimy mieć rozsądny kompromis. Nie jest prawdą, że powinniśmy mieć pełną ekologię i wszystkie produkty w szarym papierze. Możemy używać zdobień i farb, tylko nie w aż takiej ilości, jak teraz. W tym momencie uszlachetnione „papierowe” opakowania pozwalają na odzyskanie 50 proc. masy celulozy. Reszta to odpady technologicznie, mimo, że to teoretycznie papier. Ponadto potrzebujemy nowych rozwiązań, aby tak zmodyfikować opakowanie, żeby było wielowarstwową folią z polietylenu zdatnego do recyklingu, a nie, tak jak jest teraz, polietylenem zgrzanym naprzemiennie z innymi polimerami. Takie opakowanie będzie jednak droższe i skróci termin przydatności do spożycia z 30 do 20 dni, ale wyeliminuje kolejny strumień odpadów niezdatnych do recyklingu. Wtedy pozostanie jasne komunikowanie wszystkim pasażerom pociągu, dlaczego używamy tego materiału.
Przez całą rozmowę wymienia Pan różne opakowania i materiały z, z których produkowane. Mówił Pan o szkle, tworzywach, polimerach, papierze, metalu. I okazuje się, że każde z nich ma swoje wady i zalety. Plastik nie do końca jest zły, a papier nie do końca jest dobry. Nie ma idealnych opakowań?
Tak, nie ma idealnych opakowań, każde ma swoje wady i zalety. W moim przekonaniu polietylen i polipropylen to są polimery, które powinny dominować i wypierać z rynku tworzywa kompozytowe. PET także powinien znaleźć swoje miejsce na rynku opakowań na stałe. Uzupełniać to będą polimery będące w strumieniu bioodpadów. Pod znakiem zapytania jest istnienie polistyrenu. Jeżeli chodzi o papier, ma on bezkrytyczny złoty czas, jednak sam w sobie nie jest w pełni przydatny do recyklingu - szczególnie ten uszlachetniany farbami i lakierami. A więc, nie do końca jest to ekologiczne rozwiązanie. Następnie mamy szkło. Tu wymagane są duże inwestycje, ale firmy, które mają stare linie produkcyjne, z dość dużą odwagą włączają je ponownie. Opakowania szklane będą rozwijać się na pewno w kierunku opakowań wielorazowych. Mamy jeszcze aluminium i ono ma się bardzo dobrze. Wiele z takich opakowań poddawanych jest recyklingowi. Nie widać dla nich istotnych zagrożeń. Ten surowiec ma swoją wartość i to go ratuje. Jednak mamy też asortyment aluminiowy, który nie jest puszką. Folie, foremki i dodatki to przestrzeń, na której można się jeszcze bardzo rozwinąć. Podobnie do aluminium, sprawa ma się z metalem - tylko, że ta trafia bardziej do rynku B2B. Może niektóre opakowania, takie jak tubki na pasty do zębów, wykonane z innych metali, wejdą na rynek. Tak jak powiedziałem, by wiedzieć, jak będzie, najpierw muszą pojawić się przepisy.
Konrad Nowakowski jest prezesem założonej w 2014 roku Polskiej Izby Odzysku i Recyklingu Opakowań i kierownikiem Zakładu Ekologii Opakowań COBRO Instytutu Badawczego Opakowań. Specjalizuje się w gospodarce odpadami opakowaniowymi i cyklu życia opakowań.
Wiadomości
Data publikacji: 07.10.2020