Od początku 2019 r. COVID-19 miał duży wpływ na produkcję, czasami pozytywny, ale w większości negatywny. A teraz, kiedy Europa i reszta świata dochodziły do siebie po wyniszczających dwóch latach pandemii, mamy tragedię konfliktu na Ukrainie.
Omawiając sytuację pod koniec marca, Martin Wiesweg, dyrektor wykonawczy Polymers EMEA w firmie doradczej IHS Markit, powiedział, że poza spowodowaniem katastrofy humanitarnej kryzys ciąży na branży tworzyw sztucznych, jeśli chodzi o inflację kosztów, pogorszenie dostaw wąskich gardeł łańcuchowych, w tym podaży energii, jednocześnie zwiększając widmo szoku popytowego w obawie przed globalną stagflacją.
Inflacja w całej UE osiągnęła w sierpniu rekordowy poziom 9%. S&P Global Economics powiedział, że spodziewa się, że wzrost w strefie euro wyniesie w tym roku 3,3%, w porównaniu do 4,4% w poprzedniej prognozie, a wysoka inflacja utrzyma się także w 2023 roku.
„W przeszłości wysokie ceny ropy naftowej negatywnie wpływały na popyt na tworzywa sztuczne w Europie (patrz wykres)”, mówi Wiesweg. Dalszy wzrost cen może spowodować spadek dochodów do dyspozycji konsumentów, co wpłynie na sprzedaż detaliczną. Sektory napędzane uznaniowymi dochodami konsumentów, takie jak AGD, produkty konsumenckie i motoryzacja, radziłyby sobie słabo, ponieważ kupujący starają się oszczędzać gotówkę. „W perspektywie krótko- i średnioterminowej Europa może potencjalnie doświadczyć spadku popytu na polimery”.