Poważny elemnt krytyki pojawił się w raporcie dziennikarzy śledczych ProPublica. Konkretnie dotyczy jednej z technologii recyklingu chemicznego: pirolizy. Wg Lisy Song, autorki raportu, w procesie pirolizy znaczna część wsadu nie jest przekształcana z powrotem w plastik. W recyklingu mechanicznym od 55 do 85% wsadu staje się na powrót plastikiem. Natomiast w procesie pirolizy odsetek ten wynosi zaledwie 15-20%.
W wyniku pirolizy od 80 do 85% plastikowych odpadów trafiających do zakładu pirolizy zamienia się w olej napędowy, wodór, metan i inne substancje chemiczne. Nie w plastik.
Sytuacja jest jeszcze gorsza w kontekście produkcji nowego surowca z udziałem plastiku z odzysku. Odzyskane tworzywa w procesie recyklingu mechanicznego stanowią od 25 do 50% nowych surowców wprowadzanych na rynek. W pirolizie odsetek ten - wg raportu - jest znacznie niższy i wynosi do 10%. Oznacza to, iż do 10% oleju pirolitycznego trzeba dodać aż 90% nafty wytworzonej z kopalnej ropy naftowej i dopiero taką mieszankę można wprowadzić do krakera parowego, aby oddzielić substancje chemiczne, z których powstaje plastik. Dzieje się tak, ponieważ nafta produkowana z przetworzonego plastiku w pirolizie jest mocno zanieczyszczona wszelkiego rodzaju dodatkami stosowanymi w przetwórstwie tworzyw.
Tak więc ostatecznie nic, co powstaje w procesie pirolizy, fizycznie nie zawiera więcej niż 10% materiałów pochodzących z recyklingu (choć eksperci i badania wykazały, że w praktyce jest to raczej 5% lub 2%).
Autorka raportu dokonuje również ciekawych spostrzeżeń dotyczących bilansu masy w recyklingu chemicznym. Wg raportu bilans masy jest po prostu wymyślnym sposobem greenwashingu.