Z Zachodu Europy płyną informacje o powracającej fali oszustw na rynku tworzyw. Złodzieje powrócili do metod stosowanych mniej więcej dekadę temu. Ofiarami przekrętów padają głównie dystrybutorzy tworzyw. Czas wzmóc środki ostrożności.
Najpopularniejszą metodą kradzieży tworzyw sztucznych jest ich zamówienie na firmę, której nazwa do złudzenia przypomina markę renomowanego przetwórcy.
Sposób działania złodziei nie uległ zmianie w porównaniu do metody sprzed dekady: oszust wykorzystuje nazwę istniejącej firmy przetwórczej cieszącej się dobrą reputacją handlową, aby zamówić partię materiału telefonicznie lub e-mailem, podając numery telefonów i adresy e-mail bardzo podobne do numerów firmy, której nazwę przyjmuje. Zmianie ulegają adresy dostawy towarów do magazynów tymczasowych.
Kiedy dostawca wreszcie zażąda zapłaty, dowiaduje się, że realny klient nigdy zamówienia nie złożył.
Jedną z opcji powyżej opisanej metody jest wysłanie ciężarówki bezpośrednio do dostawcy, i wykorzystanie wymówki, że pojazd znajduje się w pobliżu, tym samym sprzedaż można dokonać bez zbędnej zwłoki. Złodziej oczywiście ponownie podszywa się pod markę znanego na rynku przetwórcy.
Na zakończenie studium przypadku przypomnijmy sobie jeszcze jedno oszustwo, które w ostatnich latach dotknęło niektóre firmy z branży. Oszust podszywa się w tym przypadku pod przewoźnika i kontaktuje się z firmami za pośrednictwem internetowych baz danych, szukając ładunków, oferując przy tym bardzo korzystne stawki. Po odebraniu towaru, zamiast dostarczyć go odbiorcy, odsprzedaje go na rynku.
- Ten rodzaj oszustwa był szczególnie popularny na rynku dystrybucji tworzyw w Polsce. Ofiarami oszustów padło wielu dystrybutorów, włącznie z tymi z najwyższej półki. Równie popularną metodą była korupcja magazynierów, którzy transferowali duże ilości granulatów poza ewidencją magazynową i co kilka miesięcy zmieniali miejsce pracy. Kradzież wychodziła na jaw zazwyczaj dopiero przy okazji remanentu (albo i nie). – opisuje Waldemar Sobański, ekspert i analityk rynku tworzyw. – Tym, co różniło oszustwa w Polsce i Europie Zachodniej, to milczenie oszukanych w naszym kraju. Na Zachodzie oszukane firmy ponosiły larum i informowały o metodzie oszustwa w słusznym przekonaniu, że w ten sposób budują rynkową świadomość tego rodzaju procederów, co przełoży się na prewencję i większą odporność na próby oszustwa. W Polsce oszukane firmy milczały, bo wstyd być oszukanym, a ponadto może zajść podejrzenie, że oszustwa dokonano dzięki nazwijmy to „lukach w profesjonalnym działaniu”… Zdarza się, że ukradzione tworzywa służą później do wyłudzania podatku VAT.
REALNE PRZYPADKI!